14.03.2015

Prologue "The day" [0]

( Czytasz = komentujesz )

5 lat temu.

Życie Castali zmieniło się drastycznie od kiedy jej ojciec zginął w wypadku samochodowym 4 miesiące temu. Była to najgorsza rzecz, która mogła się jej przydarzyć, jej ojciec był jedyną osobą, której naprawdę mogła zaufać. Pamiętała każdy, pojedynczy moment przez który razem przeszli, były to wspomnienia, których nie mogła i nie chciała wymazać z umysłu. Był najzabawniejszą osobą jakąkolwiek znała i miał najpiękniejszą duszę z jaką kiedykolwiek była związana. 
Jej matka, Jennifer, wyszła za mąż po miesiącu, kiedy jej ojciec zmarł, wiedziała, że związek jej matki z ojcem nie był najlepszy. Nie spali w tej samej sypialni, nie jedli razem i nawet nie oddychali w tym samym pomieszczeniu. Okej, Castalia rozumiała dlaczego się tak zachowywali. Jej ojciec był prezesem w Przedsiębiorstwie Barelli, był jednym z najbogatszych mężczyzn na świecie. I dlatego jej matka upozorowała miłość do niego i wyszła z nim za mąż, chciała tylko pieniędzy, aby mieć dobre życie bez posiadania normalnej pracy. Jeniffer nie obchodziło to co ludzi mówili, kiedy dowiedzieli się o tym, że poślubiła innego mężczyznę, zależało jej tylko na pieniądzach Jeremiego.
Jeremy Bieber był nowym ojcem Castalii, nienawidziła myśli o tym, że musiała nazywać "ojcem" innego mężczyznę, który nie był jej prawdziwym tatą. Wiedziała, że nie będzie miała dobrego kontaktu z Jeremim i jego synem, Justin'em. Nie lubiła nowego życia, chciała swoje stare życie z powrotem, chciała być szczęśliwą małą dziewczynką, którą kiedyś była.
Siedząc na swoim łóżku, wracała wspomnieniami do czasów, kiedy miała 6 lat, była w Disneylandzie ze swoim tatą podczas, kiedy jej matka załatwiała jakieś "sprawy". Jej pokój był duży, ściany były w kolorze beżu, miała wielkie łóżko - kochała spać na samym jego środku i oglądać księżyc przez jej duże okno.
Głośne pukanie do drzwi przerwało jej, powodując, że podskoczyła.
-Tak?- wyszeptała bojąc się kto to mógł być. Usłyszała jak drzwi się otwierają wydając z siebie skrzypiący dźwięk. W pokoju było ciemno, więc nie mogła dostrzec kim była postać stojąca na przeciw niej.
-Kochanie, ja z Jeremim wychodzimy. Justin jest w swoim pokoju. Bądź miła!- jej matka zawsze taka była, wychodziła z Jeremim na luksusową kolację, a potem wracali do domu co najmniej o 4 nad ranem.
Godzinę później, Castalia "wybudziła" się ze swoich myśli, spojrzała na zegarek i zauważyła, że była już prawie pora na kolację. Wstała i chwyciła białą koszulkę, która leżała na zimnej podłodze. Zajęło jej to minutę, aby przejrzeć się w lustrze i starając się dostrzec jakąkolwiek niedoskonałość na jej twarzy. Zawsze to robiła, gdy była sama z Justin'em w domu. Nie, nie bujała się w swoim przyrodnim bracie, ale lubiła dobrze wyglądać przy chłopakach, to było oczywiste. Czasami flirtował z nią. Przekazując jej te intensywne spojrzenie lub uśmiechając się jak idiota, zawsze chodził pół nagi, w samych bokserkach po korytarzu, nie, że jej to przeszkadzało, bo jakiej dziewczynie przeszkadzałoby budzenie się i widzenie boga seksu w bokserkach wraz z jego erekcją! Pieprzoną erekcją. Castalia potrząsnęła głową ignorując swoje myśli, nie chciała stać się mokra i przejmować się tym teraz, ponieważ miała zrobić sobie i jemu kolację.
Otwierając drzwi od swojego pokoju i wychodząc na korytarz spotkała się z drzwiami Justin'a. Powinna wejść? Nie. Powinna odejść? Nie. Powinna zapukać? Ta, może. Biorąc głęboki wdech, zapukała do jego drzwi. Może to był zły pomysł, może śpi-
-Tak?- wypłynęła z zamyśleń i spojrzała w jego oczy, te orzechowe oczy, które sprawiły, że w duchu odpłynęła. Oczywiście, nie mogła zrobić z siebie debila przed nim. -Idę robić kolację, chcesz?- 
-Dlaczego nie możemy po prostu czegoś zamówić?- Co on miał na myśli? To, że nie umiała gotować? Cholera, zdenerwowała się.
-Wiesz Justin, umiem gotować,- jej wyraz twarzy rozśmieszył go, ale po chwili uśmiech szybko zniknął. Nienawidził, kiedy ludzie mówili do niego Justin, nikt nie rozumiał dlaczego tak szalał na ten mały fakt. Ale Castalia lubiła przekraczać linię, lubiła przesuwać go na brzeg, lubiła widzieć go złego czy wściekłego.
Justin popchnął ją na ścianę, która była za nią, ręką chwycił jej podbródek powodując, że spojrzała w jego ciemne, brązowe oczy.
-Nigdy, przenigdy nie nazywaj mnie tak,- jego dotyk był bolesny, Castalia była pewna, że na jej brodzie zostanie ślad. Nie obchodziło ją to w tym momencie, po raz pierwszy patrzył w jej oczy. Nie mogła nic z nich wyczytać, to było tak jakby był martwy w środku. Mogła tylko zobaczyć jego demony, wiedziała, że coś stało się z nim w przeszłości, coś złego, bolesnego. -Powinniśmy coś zamówić?- puścił jej podbródek i odwrócił się idąc do kuchni.
-Ja-jasne.-



Śmiech wypełnił uszy Castalii, nigdy nie słyszała, żeby się śmiał ani też nie wyobrażała sobie, że mógłby się śmiać. Zamówili na kolację chińskie jedzenie i już byli w trakcie opróżniania trzeciej butelki wina. Castalia nigdy nie wyobrażała sobie, że polubi wino, myślała, że wino było obrzydliwe – i było czymś czego nigdy nie wypije, myliła się. Nigdy nie myślała, że pewnego dnia będzie jadła kolację i śmiała się razem z Justin'em. Był rzadko w domu, przeważnie był w klubach ze striptizem lub próbował pomóc w firmie swojego ojca.
-Więc, mówisz, że nie wiesz jak jeździ się na rowerze,- zapytał starając się za bardzo z niej nie śmiać. Spędziła całą kolacje opowiadając mu głupie rzeczy o sobie podczas, gdy on słuchał i śmiał się. Jego twarz był czerwona od powstrzymywania śmiechu. 
-Obiecałeś, że nie będziesz się śmiać!- od teraz jej twarz była czerwona, ale tylko dlatego, że była zażenowana.
-Mogę nauczyć cię jeździć,- uwodzący ton w jego głosie wzbudził Castalie, oczywiście, że flirtował z nią parę razy, ale nigdy w ten sposób.
Lia obudziła się ze swoich myśli, kiedy usłyszała jego jęknięcie, spojrzała na niego, a on rozciągał swój kark. Zawsze wyglądał na zmęczonego, gdy wracał z pracy lub klubu. Lia nigdy nie wiedziała, cóż, nikt nigdy nie wiedział gdzie mógł pójść. Złapał jej dłoń z końca stołu bawiąc się jej palcami i knykciami. 
-Wiesz Castalia, że masz piękne dłonie do masażu.-
-Z-zrobić ci masaż?- starała się zabrzmieć seksownie, ale jej to nie wyszło, cóż, przynajmniej próbowała.



Justin przekonał Lię, aby poszła do jego pokoju mówiąc, że ma tam specjalny żel, który chciałby, aby użyła masując jego plecy. Hmmm, pysznie.
Poszła za nim do jego sypialni, to będzie jej pierwszy raz, kiedy tam będzie. Nie pozwalał nikomu wchodzić do swojego pokoju.
-To jest takie dziecinne, proszę cię, masz 21 lat,- pomyślała do siebie.
-To nie jest dziecinne, po prostu lubię prywatność, droga - Czy ona wypowiedziała to na głos? Ups?
-P-przepraszam,- zawsze się zacinała, kiedy z nim była.
Otworzył ostatnią szufladę w swojej szafie i Lia zobaczyła wszystko, nie wiedziała, czy miała to zobaczyć.
-Podoba ci się to, co widzisz?-
Jej wzrok pozostał na szufladzie pełnej erotycznych zabawek, lin, zaciskaczy, małych kulek i innych erotycznych rzeczy. Castalia poczuła jak jej ciało pobudziło się, policzki podgrzały, brzuch wypełnił się motylkami, a jej usta rozszerzyły się i po chwili jej wzrok połączył się ze wzrokiem Justin'a. Zauważyła w nich pożądanie, coś czego nigdy wcześniej nie widziała w oczach innego mężczyzny.
-Zadałem ci pytanie, Lia,- Nigdy nie nazywał jej w ten sposób, nigdy. Tylko jej matka lub ojciec. Poczuła się jak w grze uwodzenia, ale nie obchodziło ją to. Nie w tym momencie..
Był dominatorem? Szukał ochotnika? Czy był jednym z tych kolesi, którzy torturują kobiety dla własnej przyjemności? Brudne myśli o tym co mógłby jej zrobić zapełniły jej umysł. Będzie dawał jej klapsy? Co będzie z nią robił?
-Nie lubię, gdy ktoś mnie ignoruje, Castalia - cóż, wygląda na to, że ponownie wróciliśmy do Castalia. Był zły? Teraz klepnie ją w tyłek? Zamknij się, powiedziała niewinna Castalia.
-Czy możemy po prostu- Mogę teraz zrobić ci masaż?- Czy mogła być bardziej głupia?
Wyciągnął coś ze swojej szuflady, ale nie mogła dostrzec co to było i schował to za swoimi plecami. Zbliżał się do niej – co raz bardziej. Mogła poczuć ciepło jego ciała, przyjemność i pożądanie, które jego oczy wysyłały w jej stronę. Tym razem chwycił ją za szyję przypinając do ściany.
-Zapytam cię jeszcze raz, skarbie - zapytał z dłonią na jej szyi, a drugą trzymał na jej biodrze, napierając na nią. -Podobało ci się to co widziałaś?- tym razem zażądał, zaciskając uścisk na szyi powodując, że ciężko było jej oddychać.
-Tak. To znaczy nie! Nie!- miała na myśli "tak", idiotka.
-Nigdy mi nie zaprzeczaj, Castalia - Jego lewa ręka opuściła jej biodro i zaczęła dotykać jej nogę czymś zimnym, coś w rodzaju skóry. -Nie możesz mi odmówić Castalia. Wiem, że jesteś pobudzona. Mogę wyczuć jak mokra jesteś. I jak twarde są twoje idealne sutki.- skórzana rzecz przedostała się pomiędzy jej nogi udając się w górę uda, uderzając ją w tym miejscu. Właśnie tam. Krzyknęła.
-Chciałabyś być związana? Chciałabyś być bita? Chciałabyś, aby ktoś się z tobą zabawił?- jego głos był inny, był dominujący, szorstki.
-Nie.- Tak. O tak!
-Jesteś pewna, kochanie? Mogę wyczuć twoje podniecenie. I pachnie to kurewsko dobrze,- Czy on zamierzał ją zabić? Nigdy nie myślała, że stanie się taka mokra tylko poprzez jego brudne słowa. Lub ze względu na jego agresywność.
Złapał ją za przedramię, po czym rzucił na łóżko. Jej oddech był szybszy niż kiedykolwiek i majtki były bardziej mokre niż kiedykolwiek. Rozszerzył jej nogi umieszczając siebie pomiędzy nimi;
-Twoje majtki są takie mokre, skarbie - tchnął, delikatnie kładąc swój palec na jej majtkach, dotykając jej pobudzenie. Zapiszczała, był to najpiękniejszy dźwięk jaki kiedykolwiek usłyszał.
-Czy my- Czy my zamierzamy...., to...., zrobić?- jej nieśmiałość i niewinność podnieciła go jeszcze bardziej, czy to było w ogóle możliwe?
-Jesteś taka naiwna, tak niewinna. Nie możesz nawet powiedzieć słowa "pieprzyć się". Ale tak, Castalia. Zamierzamy się pieprzyć. I to ostro.- Jej serce biło tak szybko, nawet myślała, że zaraz wyskoczy z piersi.
-Teraz, zdejmij koszulkę.- namawiał, wyglądał na dominatora. Spojrzenie w jego oczach był nie do zapomnienia, mogła poczuć jak jego wzrok przenikał przez jej wysyłając dreszcze przez całe ciało.
Castalia zaczęła chwytać za rąbek od swojej koszulki zdejmując ją powoli. Powinna to zrobić? Chciała stracić swoje dziewictwo z kimś specjalnym. Z kimś, kto ją kochał. A nie z kimś, kto nie może utrzymać kutasa w swoich majtkach.
-Twoje sutki są takie twarde, różowe, są takie kuszące - jego duża dłoń chwyciła jej prawą pierś, uścisnął i zaczął ją masować. -Jestem ciekaw jak twoje sutki smakują,- tchnął oblizując swoje wargi w kuszący sposób. -Czemu nie spróbuję?- dodał. Czy on zamierzał ssać jej sutki? O boże, była blisko śmierci, właśnie tam.
Chwycił za jej biodro i pochylił głowę do jej lewego sutka zostawiając długie i mokre liźnięcie, które wysłało ją do innego świata. Potem powietrze, które wydychał sprawiło, że jej plecy wygięły się w łuk, a oczy odchyliły się w górę. Nigdy nie czuła się w ten sposób, coś tak seksownego, tak kuszącego i nigdy nie wiedziała, że seks może być taki dobry.
Spojrzał na jej reakcję. To był najpiękniejszy widok jaki kiedykolwiek widział, widząc jej rozszerzone usta chciał jeszcze więcej. Chciał ją zranić, wysłać ją do granic i doprowadzić do szaleństwa. Chciał zobaczyć ją złą, szaloną jak zwierzę. Dobrze znał to uczucie, wiedział jak to jest czuć się jak zwierzę, zwariowanie, szaleńczo i w bólu. Z pewnością posiadał 50 twarzy pieprzonego popierdoleńca.
Wziął jej sutka w swoje usta czyniąc go mokrym. Uczucie twardości było niesamowite, kochał ssać, gryźć i lizać inne kobiety, ale nigdy ich nie całował. Wiedział co mogłoby się stać jeśli by pocałował kobietę, pragnął tego tak bardzo, ale nie chciał i nie mógł.
Przygryzł jej sutka robiąc językiem koliste ruchy, wyszeptała jego imię, kiedy już miała złapać jego głowę wplątując palce we włosy, przesunął swoje usta i język bliżej jej obolałej brodawki.
Nagle przypiął ją mocniej do łóżka chwytając za jej nadgarstki i robiąc na nich ślady. Jego paznokcie wbiły się w jej skórę tak, że prawie mógł poczuć krew na swoich palcach, skórze, ustach. Kochał kolor krwi, jej smak i uczucie tego.
Rozchyliła wargi i spojrzała prosto w jego oczy, teraz były ciemniejsze, ciemniejsze niż ciemność. Wściekł się? Zrobiła coś złego? Nie była wystarczająco dobra? O kurwa, jak mogła być taka głupia? To było oczywiste, że nie była dość dobra. Nie chciał pieprzyć siedemnastoletniej naiwnej dziewczyny. Mógł mieć każdą kobietę na tej ziemi, a ona myślała, że chciał jej. Jaką naiwną dziewczyną była.
Starała uwolnić się z jego uścisku, ale nie udało się, po chwili przycisnął swoją erekcję do miejsca, gdzie potrzebowała go najbardziej, dzięki czemu uśmiechnął się szeroko powodując, że straciła umysł. Jego kutas był już tak twardy, aż go to bolało, potrzebował znaleźć się w niej tak szybko jak tylko było to możliwe.
Zauważył jej reakcję, sposób w jaki naprała na niego i przygryzła wargę prawie do krwi, jej głowa odchylała się a plecy wyginały się w łuk. Dźwięk jej jęków był muzyką dla jego uszu, sprawiło to, że uświadomił sobie, jak bardzie potrzebował jej tu i teraz.
Napierając na jej krocze czuł ciepło, była tak mokra dla niego i była dziewicą, będzie ciasno. Może będzie oplatać go niczym rękawica i będzie cieplejsza od słońca. Pulsował bardzo, tak jak ona, mógł poczuć jak jej wewnętrzne mięśnie kurczyły się.
Uwolnił ją i chwycił czarny, skórzany bicz, który leżał na podłodze, po czym dotknął nim jej twarz. Na początku polik, była taka zarumieniona. Potem jej usta, były rozchylone błagając go w ciszy o pocałowanie lub pieprzenie ich swoim językiem wyobrażając sobie, że był to jego pulsujący penis. Następnie ponownie dotknął jej piersi, jej sutki były takie różowe, czuł jak ślini się na ich widok. I z kolei jej brzuch, był płaski i oddychała tak ciężko i płytko. I w końcu dotarł do majtek. Z pozycji w której był w stanie wyczuć jej podniecenie.
Powoli złapał za jej matki, spojrzał w jej oczy i zauważył strach i pragnienie w tym samym czasie. Zdjął je bez zrywania kontaktu wzrokowego. Chwycił, zwinął je i przyciągnął do swojego nosa zaciągając się erotycznym zapachem. Zamknął swoje oczy, w między czasie starając się nie dojść, mógł już poczuć jak jego jądra się napinają.
Otworzył powolnie oczy i spojrzał na Castalię, oddychała co raz ciężej, jej pierś unosiła się w górę i w dół z powodu jego erotycznych działań. Jej wargi wciąż były rozchylone, chciałby zobaczyć je wokół swojego kutasa proszące o więcej.
Pozwolił biczowi i jej majtkom opaść na łóżko, po chwili wsunął w nią palec na co się spięła. Było to dla niej dziwne uczucie, nigdy w życiu się nie masturbowała.
-Oddychaj,- posłuchała go i zapomniała o tym dziwnym uczuciu jego palca w środku w niej. Po dwóch minutach zaczęła odczuwać coś budującego się w niej, jego palec poruszał się w tył i z powrotem podczas, gdy jego kciuk masował łechtaczkę. Złapała za satynową pościel i jęknęła, kiedy poczuła jak jego język trącał jej łechtaczkę, -O boże!-
Wsunął w nią kolejny palec i zaczął piekielnie mocno ssać, a następnie przygryzł ją w tamtym miejscu i w tym momencie, poczuła jak się rozpada, doszła w jego ustach i na jego palcach. Zamykając oczy starała się uspokoić, co to było? Twój pierwszy orgazm, durniu. Bicie jej serca zaczęło przyspieszać, gdy usłyszała jak zaczął coś rozpinać. Otworzyła oczy i zauważyła go ściągającego swoje bokserki. Był duży, gruby, twardy jak kamień i mogłaś zobaczyć na nim żyły. O boże, jak to ma się w niej zmieścić? Najlepszą częścią było to, gdy zobaczyła kolczyk na czubku jego przyrodzenia. O boże. Czy on zamierza ją zniszczyć? O kochanie, tak, i nawet o tym nie wiesz.
Patrzyła na niego, kiedy zakładał prezerwatywę na swojego dużego, grubego penisa i została zalana pytaniami. Czy po tym będą razem w związku? -Bieber, czy my jesteśmy ra-razem?-
Usłyszała jego mocny śmiech, a następnie zdała sobie sprawę jakie to pieprzone pytanie było głupie.
-Kochanie, to nie działa w ten sposób,- powiedział umieszczając siebie na jej mokrym wejściu i bez żadnych zmartwień powoli w nią wjeżdżając, centymetr po centymetrze. Bolało to jak skurwysyn. Małe łzy wyślizgnęły się z jej oczu, ale to nie było nic wielkiego. Starała się wytrzymywać ból na jego oczach.
-Mogę ruszać?- zapytał po paru minutach, skinęła nie ufając własnemu głosowi. W końcu, zaczął się poruszać w przód i w tył. Przyjemność wypełniła jej ciało, owinęła swoje nogi wokół niego, aby mógł wejść głębiej. On wiedząc, że chciałaby go objąć, przypiął jej ręce do łóżka kontynuując pchnięcia w tą i z powrotem.
-Jesteś tak cholernie ciasna. Obejmujesz mnie jak rękawiczka,- poczuła jak jego kolczyk dotyka właściwego miejsca w niej znowu i znowu, ale coś jej brakowało, potrzebowała więcej. -Jesteś taką dziwką pieprząc się ze swoim przyrodnim bratem. Pieprząc jego kutasa i oblewając go swoimi sokami.- jej wewnętrzne mięśnie zaczęły się kurczyć, po kilku sekundach chwycił jej szyję jedną dłonią, a drugą powędrował pomiędzy ich ciałami, aż odnalazł jej łechtaczkę klepiąc ją raz, dwa, trzy razy. i po kilku sekundach szybko i ciężko doszła na jego przyrodzenie.
-Kurwa,- nie mógł znieść więcej, jej wewnętrzne mięśnie doprowadzały go do szału i poprzez zapach krwi wypływającej z jej pochwy i widok tego na swoim penisie jeszcze bardziej wariował. Doszedł w prezerwatywie, mocniej niż kiedykolwiek.
-Co do cholery?- O nie.
Oboje odwrócili głowy i widok jej matki sprawił, że poczuli się chorzy.
-Ona kazała mi to zrobić, uwiodła mnie, mamo.....- Nie, teraz jeszcze bardziej zrobiło jej się niedobrze. Dlaczego tak powiedział? On sprawił, że to zrobiła, on był jednym, który ją uwiódł i teraz nazywa jej pieprzoną matkę, swoją.
-Wiedziałam, że byłaś dziwką Castalia, ale nie aż tak,- Co? -Chcę, abyś wyniosła się z tego domu w godzinę.- Czekaj, co?


Po czterdziestu minutach miała już spakowane rzeczy. Ten pieprzony, manipulacyjny dupek, pieprzony kłamca zrobił jej to gówno. Teraz nie miała żadnych pieniędzy, rodziny ani miejsca do życia i spania.
-Wyjdź,- Jeniffer krzyknęła po raz ostatni, na prawdę działała na nerwach Castalii.
-Wiesz co, Jenny? Pieprz się, w ogóle mnie to nie obchodzi. Jeśli chcesz mieszkać z kłamcami, to wychodzę. Mam nadzieję, że umrzesz.- obróciła się opuszczając dom i po raz ostatni obejrzała się za siebie zauważając go, tego kawałka gówna cwaniacko uśmiechającego się do niej przez okno. Był popieprzony. No cóż, teraz i ona również była.


no to mamy prolog, i jak wam się podoba?
mam prośbę, moglibyście dodać tweeta z linkiem do tego opowiadania? byłoby miło :)
i oczywiście namawiam do obserwacji tego bloga, jeśli wam się podoba (musicie zjechać na sam dół)

do następnego! 

10 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ej, to jest dobre !! Świetne. Zaintrygowało mnie i zostaje na dłużej. Dodaj mnie informowanych również tutaj (@ThePaulinaaa) . Czekam na następny xoxo www.measuremylove.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Japierdole, to jest tak bardzo popierdolone ale to kocham! Nie mogę się doczekać kolejnych!! Xoxo

    OdpowiedzUsuń
  4. Japierdole, to jest tak bardzo popierdolone ale to kocham! Nie mogę się doczekać kolejnych!! Xoxo

    OdpowiedzUsuń
  5. Podoba mi się :D Już nie mogę doczekać się kolejnego ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. To jest cudowne, już nie mogę się doczekać kolejnego :)

    OdpowiedzUsuń
  7. O mój boże! Niesamowicie sie zaczyna, czekam na kolejny rozdział!! Jeżeli chciałabyś zwiastun do swojego bloga to skontaktuj sie ze mną, strasznie bym chciała go dla ciebie zrobić! :*

    OdpowiedzUsuń
  8. GENIALNE!*.* Nie mogę się doczekać następnych♡♡♡

    OdpowiedzUsuń
  9. Dawno nie trafiłam na tak zajebistego bloga. Cieszę się, że to tłumaczysz! <3

    OdpowiedzUsuń