Hej, zanim zaczniecie czytać, zajmę wam minutkę. Bardzo was proszę, aby każdy po przeczytaniu zostawił jakiś komentarz, może to być nawet głupia kropka, przecinek, buźka, cokolwiek! A teraz zapraszam na rozdział :)
5 lat później.
5 lat później.
Nieważne jak długi, gruby czy twardy był, ponieważ to nie sprawi jej przyjemności. W tej pracy mężczyźni są jedynymi, którzy otrzymują przyjemność.
Castalia często osiągała orgazm z niektórymi chłopakami, niektórzy z nich nie wiedzieli jak się całować, inni wkładali to w złą dziurę, a jeszcze inni płakali mówiąc jakie ich życie jest do bani.
Uwielbiała tańczyć na kolanach facetów, nie mogli jej dotykać ani używać, w muzyce mogła być sobą. Za każdym razem jak tańczyła czuła się seksowna, piękna i chciana. Coś czego nigdy nie czuła.
Obciąganie kutasów klientom było proste, wiedziała co lubią. Wiedziała jak doprowadzić ich do szaleństwa.
Felix był jej ulubionym klientem, za każdym razem przynosił jej kwiaty i czekoladę. Płacił podwójnie, więc inny facet nie mógł wydać pieniędzy i spędzić z nią czas. Wiedziała, że to zaczynało robić się osobiste, a nie mogło. Monique – jej szefowa – byłaby wściekła jeśli dowiedziałaby się, że zakochała się w kliencie. Ale Castalia nie była taka naiwna jak pięć lat temu, wiedziała, że miłość nie istnieje. Wolała się pieprzyć, a nie kochać.
-Wiesz, że jesteś naprawdę piękna,- Felix był dla niej słodki, ale wiedziała, że był żonaty i miał dwoje dzieci, które teraz czekają za nim w domu, aby dał im całusa na dobranoc.
-Tak Felix, zawsze to mówisz,- wciąż próbowała złapać swój oddech po seksie, który właśnie mieli, Felix był jedynym, który rzeczywiście mógł sprawić jej przyjemność.
-Kocham cię,- te dwa krótkie słowa zrujnowały moment, zostawiły ją zamarzniętą i bez tchu. Co miał przez to na myśli? Czy ona miała odpowiedzieć "Ja też."?
-Powinieneś już pójść do domu, do żony. Nasz czas właśnie się skończył,- to był jej jedyny wybór. Zachowywać się jak nic się nie stało i jakby właśnie nie wyraził swoich uczuć do niej.
-Tak, jasne. Do zobaczenia jutro,- a potem ubrał się i wyszedł.
Siedząc w klubie, w pokoju przeznaczonego na seks, właśnie odrzuciła miłość, jakby to było nic. Jedyną osobą, która powiedziała, że ją kocha był jej ojciec, zanim zmarł.
Wstała udając się za kulisy, aby przygotować się do następnego występu na scenie.
-Za trzydzieści minut masz być na scenie, Blue - cisza wypełniła łazienkę, po tym jak Monique ją ostrzegła.
Trzydzieści minut później była już gotowa i czekała na swój moment. Lady Dark właśnie schodziła ze sceny; nie były dobrymi przyjaciółkami. W tym miejscu nikomu nie możesz ufać, nawet sobie. Castalia nie miała tu przyjaciół, tylko Monique, ale mogła ją pieprzyć. Przez kilka pierwszych miesięcy nie płaciła dziewczynom, ale Lii to nie przeszkadzało, ponieważ miała dużo prac. Od tego, co wydarzyło się pięć lat temu, nie przestawała harować. Lady Dark była jedną z najbardziej znanych osób tutaj, wszyscy mówili, że chcą spędzić z nią noc lub dzień, aby najpierw ją poznać a następnie przelecieć.
-Nadszedł czas, bombo - biorąc trzy głębokie wdechy Castalia uśmiechnęła się i otworzyła czerwoną zasłonę. Pomieszczenie było ciemne, ale nie ciemniejsze od jej duszy. Weszła na parkiet i odwróciła się twarzą do zasłony. Ponownie wzięła trzy wdechy i światła zapaliły się, a muzyka zaczęła grać. "Desire" Meg Myers była piosenką, którą dzisiaj wybrała do tańca, uwielbiała to tego tańczyć, albo do "Partition" Beyoncé, te piosenki sprawiały, że czuła się seksownie.
Miała prześwitujące ubrania, ale ją to nie obchodziło, kochała uczucie mężczyzn patrzących się na jej ciało, ich ust moczących się dla niej i ich członków stających na jej widok i taniec. Kochała tańczyć na kolanach i czuć ich erekcję, uwielbiała to jaki miała efekt na mężczyznach.
Wchodząc na scenę udała się do faceta, który poważnie na nią patrzył, uniosła palec i powiedziała mu, aby podszedł bliżej. Wstał i w mgnieniu oka był już na przeciw niej. Była twarzą w twarz z nieznanym człowiekiem, jego koszulka była już odpięta, spojrzała na niego i przygryzła wargę. Jego usta były rozszerzone, a oddech przyspieszał, gdy lizała jego klatę od brzucha, aż po prawego sutka ssąc go. Później spojrzała na niego niewinnie. Wyglądał, jakby miał zaraz odlecieć.
Muzyka zatrzymała się, a ona wyszła ze sceny. Uwielbiała ich drażnić oraz zostawiać podnieconych i chcących więcej.
-Dobry występ, Blue,- Robbie, ochroniarz, zawsze był dla niej miły. Tak, pieprzyli się raz. Może dwa. Nic specjalnego, nie był najlepszy.
Była prawie piąta nad ranem, kiedy Lia przebrała się i poszła do baru, aby pomóc reszcie w obsługiwaniu klientów. Jednego dnia, półnaga tańczyła na kolanach facetów, uprawiała seks, tańczyła na scenie i obsługiwała na kasie. Pracowała minimum do szóstej rano, ale przynajmniej dostawała sześćset dolarów za dzień albo tydzień. Zależało to od humoru Monique.
Jęki, śmiechy, dźwięki pocałunków wypełniały pomieszczenie. Była do tego przyzwyczajona, to była jej praca, a potrzebowała pieniędzy. Potrzebowała pieniędzy tak samo jak tlenu. Pokój był cały w czerwonych światłach i wszystkie striptizerki były ze swoimi klientami. Niektóre w pokoju do seksu, inne tańczyły a jeszcze inne Bóg wie co.
-Blue, zdajesz sobie sprawę z tego, że jesteś obserwowana przez anioła?- Bambi była jedną z najzabawniejszych dziewczyn w klubie, nie robiła nikomu krzywdy i była po prostu niesamowita do wszystkich. Czasami robiła Castali makijaż i włosy, były blisko, ale Lia wiedziała, że nie mogła i nie chciała złamać barier, nie mogła nikomu ufać.
Castalia spojrzała w stronę, gdzie wskazywała Bambi i zauważyła faceta wprost patrzącego się na nią. Nie mogła dostrzec kto to był, cienie klubu zakrywały jego twarz, nie mogła zauważyć jego wyrazu twarzy, oczu i ich koloru. Nie mogła dostrzec jego ust, czy były pulchne lub całuśne. Chciała zobaczyć jego szczękę i czy wyglądał gorąco, kiedy była zaciśnięta. Pragnęła zobaczyć jego całą twarz. Trzymał dłonie w kieszeniach ukrywając je. I nagle, w mgnieniu oka, zniknął, może na dobre.
Po kilku sekundach cały klub ucichł, zero muzyki, jęków, śmiechów, nic.
-Dzień dobry, chcielibyśmy porozmawiać z Castalią Mią Barelli,- dwóch policjantów pojawiło się w drzwiach.
Patrząc na Monique i Robbie'go, nie wiedziała co zrobić lub co powiedzieć. Byli tutaj, bo znowu zapomniała zapłacić za czynsz, po raz czwarty? Może Sam – jej współlokatorka – zrobiła coś źle. Może była w szpitalu, a Lia była jedyną osobą, która znała.
-A dlaczego?- rzuciła Monique krzyżując ramiona na piersi, wyglądając na złą. Nienawidziła, kiedy policjanci znikąd pojawiali się w klubie. Miała uprawnienia do stworzenia Black Mask, jeśli zabraliby go od niej, umarłaby. Ten klub był jej życiem.
-Sądzimy, że była ostatnią osobą, która widziała pana Felix'a Newman'a,- dodał stary, gruby policjant. -Dwie godziny temu został brutalnie zamordowany,-
Czekaj, co? - Jak-c-co masz na m-myśli 'brutalnie',-
-Pani Barelli, na pewno chce pani to wiedzieć?-
Nie mogła mówić, była zbyt przytłoczona, więc po prostu skinęła.
-Znaleziono go pociętego na całym ciele, bez oczu i kilku palców. Ostatnie, ale nie mniej ważne, zabójca miał chore myśli; uciął członka pana Newman'a i umieścił go w jego ustach,-
Co? Jego penisa? -Widzieliśmy, że zadzwonił do klubu, aby spędzić z panią noc. I znaleźliśmy pierścionek z twoim imieniem na jego palcu i był żonaty. Nie z tobą -
Dlaczego? Dlaczego on? Felix był jednym z najmilszych facetów jakichkolwiek znała. Poczuła się źle, tak jakby część niej zaginęła, jakby ktoś złamał jej serce. Nie, nie mogła się zakochać. Zasada nr 1. Baw się dobrze, ale nie zakochuj się.
Następnie pojawiła się jego żona robiąc jeszcze więcej afery, -Ty jesteś tą dziwką, która zniszczyła moją rodzinę?- jego żona była piękna, miała faliste, blond włosy, w niczym nie przypominała Lii. Wiedziała, że nie mogła porównywać się do jego żony.
-On był jedynym, który do mnie przychodził i się we mnie spuszczał. Nie inaczej, słonko - Castalia zaśmiała się mentalnie, czy na prawdę to powiedziała? O rany. Nie była jedną z tych dziewczyn, które chwaliły się kogo przeleciały lub kto je przeleciał.
Dwie lub trzy godziny później wyszła z posterunku policji, zatrzymali ją tam w celu przesłuchania. Skąd go znasz? Głupie pytanie. Jaki był twój związek z nim? Głupie pytanie. Lubiłaś go? Głupie pytanie. Nienawidziłaś go? Zabiłaś go?
Nie wiedziała, co mieli na myśli zadając niektóre pytania. Miała alibi, wiedziała, że go nie zabiła, nie mieli dowodów.
Była już ósma rano. Ulice nie były bardzo zatłoczone ani puste. Jej mieszkanie nie było za daleko, ale tego dnia wszystko było spowolnione. Jej oddech, kroki. Czuła czyjś wzrok na sobie, taki intensywny. Mogła poczuć kogoś oddech, wąchającą i dotykającą ją, ale za każdym razem jak się odwracała, nie widziała nikogo, oprócz samochodu. To był Audi R8. Nie oceniajcie jej za znajomość marki. Felix był sprzedawcą samochodów, nauczył ją czegoś o tym. Nauczył ją jak kochać, czuć się piękną i jak kochać siebie.
Nie mogła zobaczyć kto był w środku, szyby były czarne jak ból w jej piersi. Wiedziała, że ktoś ją śledzi, kiedy szła samochód jechał za nią, a gdy zatrzymała się przy swoim apartamencie, też się zatrzymał.
Próba otwarcia drzwi była porażką, albo to był zły klucz, albo próbowała tak mocno, że aż była ślepa. Kilka sekund później, poddała się. Wybierając numer do Sam usłyszała, jak szyby od samochodu się otwierają i ktoś, kto był w środku zachichotał. Była zbyt przerażona, aby odwrócić się i zobaczyć kto to był, -Hej suko. Co jest?- znikąd głos Sam rzucił przez telefon. -Otwórz drzwi, zapomniałam kluczy,- powiedziała. -Szybko, proszę - dźwięk otwieranych drzwi sprawił, że oszalała i szybko pobiegła na górę. Kiedy dotarła do drzwi, Sam już patrzyła na nią ze swoim typowym "Co do cholery?" wyrazem twarzy; -Uciekasz przed sobą?- dobre pytanie Sam, kto wie kim była ta postać.....
-Przed nikim,- nienawidziła wciągać swoich problemów w życia innych ludzi, lubiła zatrzymywac wszystko dla siebie.
-Cóż, w porządku,- Sam podejrzewała coś, to było oczywiste. Wiedziała, że coś się stało; -Idę do pracy. Jakiś facet przyszedł i zostawił dla ciebie paczkę. Jest w twoim pokoju,- A potem wyszła.
Ich apartament nie był ani mały, ani duży, w sam raz dla dwóch osób. Wynajęły go rok temu, wszystko szło dobrze, aż Castalia nie straciła pracy w kawiarni, a Sam omal nie zabili. Lia była przestraszona, to nie był pierwszy raz, odkąd stało się coś komuś, kto był z nią blisko.
Dwa lata temu, jej ostatni współlokator – James – pojawił się z rozwaloną wargą i podbitym okiem mówiąc, że musiał wyjść z akademika, bo była szmatą i dziwką, ale nie pamiętała, żeby mówił, jak jęczał i wykrzykiwał jej imię kiedy się pieprzyli. To samo stało się z Sam, rzeczy podgrzały się pomiędzy Lią, a nią, było kilka pocałunków i "seksu", a następnego dnia Sam trafiła do szpitala, bo zderzyła się z samochodem dzięki czemu złamała nogę i rękę.
Jej pokój był ciemny, bardzo ciężko było cokolwiek zauważyć. Stało się to trudniejsze, kiedy poczuła czyjąś obecność patrzącą na nią, prosto w oczy. Zapaliła światło, ale nikogo tak nie było. Nikogo.
Na jej łóżku znajdowało się małe pudełko, było czarne i miało czerwoną koronkę na wierzchu. Kto to wysłał? I dlaczego?
Otworzyła ostrożnie pudełko, a w środku był mały, czerwony worek z notatką.
Co? A następnie palec wyleciał z czerwonego worka.
Palec. Palec Felix'a.
Wchodząc na scenę udała się do faceta, który poważnie na nią patrzył, uniosła palec i powiedziała mu, aby podszedł bliżej. Wstał i w mgnieniu oka był już na przeciw niej. Była twarzą w twarz z nieznanym człowiekiem, jego koszulka była już odpięta, spojrzała na niego i przygryzła wargę. Jego usta były rozszerzone, a oddech przyspieszał, gdy lizała jego klatę od brzucha, aż po prawego sutka ssąc go. Później spojrzała na niego niewinnie. Wyglądał, jakby miał zaraz odlecieć.
Muzyka zatrzymała się, a ona wyszła ze sceny. Uwielbiała ich drażnić oraz zostawiać podnieconych i chcących więcej.
-Dobry występ, Blue,- Robbie, ochroniarz, zawsze był dla niej miły. Tak, pieprzyli się raz. Może dwa. Nic specjalnego, nie był najlepszy.
Była prawie piąta nad ranem, kiedy Lia przebrała się i poszła do baru, aby pomóc reszcie w obsługiwaniu klientów. Jednego dnia, półnaga tańczyła na kolanach facetów, uprawiała seks, tańczyła na scenie i obsługiwała na kasie. Pracowała minimum do szóstej rano, ale przynajmniej dostawała sześćset dolarów za dzień albo tydzień. Zależało to od humoru Monique.
Jęki, śmiechy, dźwięki pocałunków wypełniały pomieszczenie. Była do tego przyzwyczajona, to była jej praca, a potrzebowała pieniędzy. Potrzebowała pieniędzy tak samo jak tlenu. Pokój był cały w czerwonych światłach i wszystkie striptizerki były ze swoimi klientami. Niektóre w pokoju do seksu, inne tańczyły a jeszcze inne Bóg wie co.
-Blue, zdajesz sobie sprawę z tego, że jesteś obserwowana przez anioła?- Bambi była jedną z najzabawniejszych dziewczyn w klubie, nie robiła nikomu krzywdy i była po prostu niesamowita do wszystkich. Czasami robiła Castali makijaż i włosy, były blisko, ale Lia wiedziała, że nie mogła i nie chciała złamać barier, nie mogła nikomu ufać.
Castalia spojrzała w stronę, gdzie wskazywała Bambi i zauważyła faceta wprost patrzącego się na nią. Nie mogła dostrzec kto to był, cienie klubu zakrywały jego twarz, nie mogła zauważyć jego wyrazu twarzy, oczu i ich koloru. Nie mogła dostrzec jego ust, czy były pulchne lub całuśne. Chciała zobaczyć jego szczękę i czy wyglądał gorąco, kiedy była zaciśnięta. Pragnęła zobaczyć jego całą twarz. Trzymał dłonie w kieszeniach ukrywając je. I nagle, w mgnieniu oka, zniknął, może na dobre.
Po kilku sekundach cały klub ucichł, zero muzyki, jęków, śmiechów, nic.
-Dzień dobry, chcielibyśmy porozmawiać z Castalią Mią Barelli,- dwóch policjantów pojawiło się w drzwiach.
Patrząc na Monique i Robbie'go, nie wiedziała co zrobić lub co powiedzieć. Byli tutaj, bo znowu zapomniała zapłacić za czynsz, po raz czwarty? Może Sam – jej współlokatorka – zrobiła coś źle. Może była w szpitalu, a Lia była jedyną osobą, która znała.
-A dlaczego?- rzuciła Monique krzyżując ramiona na piersi, wyglądając na złą. Nienawidziła, kiedy policjanci znikąd pojawiali się w klubie. Miała uprawnienia do stworzenia Black Mask, jeśli zabraliby go od niej, umarłaby. Ten klub był jej życiem.
-Sądzimy, że była ostatnią osobą, która widziała pana Felix'a Newman'a,- dodał stary, gruby policjant. -Dwie godziny temu został brutalnie zamordowany,-
Czekaj, co? - Jak-c-co masz na m-myśli 'brutalnie',-
-Pani Barelli, na pewno chce pani to wiedzieć?-
Nie mogła mówić, była zbyt przytłoczona, więc po prostu skinęła.
-Znaleziono go pociętego na całym ciele, bez oczu i kilku palców. Ostatnie, ale nie mniej ważne, zabójca miał chore myśli; uciął członka pana Newman'a i umieścił go w jego ustach,-
Co? Jego penisa? -Widzieliśmy, że zadzwonił do klubu, aby spędzić z panią noc. I znaleźliśmy pierścionek z twoim imieniem na jego palcu i był żonaty. Nie z tobą -
Dlaczego? Dlaczego on? Felix był jednym z najmilszych facetów jakichkolwiek znała. Poczuła się źle, tak jakby część niej zaginęła, jakby ktoś złamał jej serce. Nie, nie mogła się zakochać. Zasada nr 1. Baw się dobrze, ale nie zakochuj się.
Następnie pojawiła się jego żona robiąc jeszcze więcej afery, -Ty jesteś tą dziwką, która zniszczyła moją rodzinę?- jego żona była piękna, miała faliste, blond włosy, w niczym nie przypominała Lii. Wiedziała, że nie mogła porównywać się do jego żony.
-On był jedynym, który do mnie przychodził i się we mnie spuszczał. Nie inaczej, słonko - Castalia zaśmiała się mentalnie, czy na prawdę to powiedziała? O rany. Nie była jedną z tych dziewczyn, które chwaliły się kogo przeleciały lub kto je przeleciał.
Dwie lub trzy godziny później wyszła z posterunku policji, zatrzymali ją tam w celu przesłuchania. Skąd go znasz? Głupie pytanie. Jaki był twój związek z nim? Głupie pytanie. Lubiłaś go? Głupie pytanie. Nienawidziłaś go? Zabiłaś go?
Nie wiedziała, co mieli na myśli zadając niektóre pytania. Miała alibi, wiedziała, że go nie zabiła, nie mieli dowodów.
Była już ósma rano. Ulice nie były bardzo zatłoczone ani puste. Jej mieszkanie nie było za daleko, ale tego dnia wszystko było spowolnione. Jej oddech, kroki. Czuła czyjś wzrok na sobie, taki intensywny. Mogła poczuć kogoś oddech, wąchającą i dotykającą ją, ale za każdym razem jak się odwracała, nie widziała nikogo, oprócz samochodu. To był Audi R8. Nie oceniajcie jej za znajomość marki. Felix był sprzedawcą samochodów, nauczył ją czegoś o tym. Nauczył ją jak kochać, czuć się piękną i jak kochać siebie.
Nie mogła zobaczyć kto był w środku, szyby były czarne jak ból w jej piersi. Wiedziała, że ktoś ją śledzi, kiedy szła samochód jechał za nią, a gdy zatrzymała się przy swoim apartamencie, też się zatrzymał.
Próba otwarcia drzwi była porażką, albo to był zły klucz, albo próbowała tak mocno, że aż była ślepa. Kilka sekund później, poddała się. Wybierając numer do Sam usłyszała, jak szyby od samochodu się otwierają i ktoś, kto był w środku zachichotał. Była zbyt przerażona, aby odwrócić się i zobaczyć kto to był, -Hej suko. Co jest?- znikąd głos Sam rzucił przez telefon. -Otwórz drzwi, zapomniałam kluczy,- powiedziała. -Szybko, proszę - dźwięk otwieranych drzwi sprawił, że oszalała i szybko pobiegła na górę. Kiedy dotarła do drzwi, Sam już patrzyła na nią ze swoim typowym "Co do cholery?" wyrazem twarzy; -Uciekasz przed sobą?- dobre pytanie Sam, kto wie kim była ta postać.....
-Przed nikim,- nienawidziła wciągać swoich problemów w życia innych ludzi, lubiła zatrzymywac wszystko dla siebie.
-Cóż, w porządku,- Sam podejrzewała coś, to było oczywiste. Wiedziała, że coś się stało; -Idę do pracy. Jakiś facet przyszedł i zostawił dla ciebie paczkę. Jest w twoim pokoju,- A potem wyszła.
Ich apartament nie był ani mały, ani duży, w sam raz dla dwóch osób. Wynajęły go rok temu, wszystko szło dobrze, aż Castalia nie straciła pracy w kawiarni, a Sam omal nie zabili. Lia była przestraszona, to nie był pierwszy raz, odkąd stało się coś komuś, kto był z nią blisko.
Dwa lata temu, jej ostatni współlokator – James – pojawił się z rozwaloną wargą i podbitym okiem mówiąc, że musiał wyjść z akademika, bo była szmatą i dziwką, ale nie pamiętała, żeby mówił, jak jęczał i wykrzykiwał jej imię kiedy się pieprzyli. To samo stało się z Sam, rzeczy podgrzały się pomiędzy Lią, a nią, było kilka pocałunków i "seksu", a następnego dnia Sam trafiła do szpitala, bo zderzyła się z samochodem dzięki czemu złamała nogę i rękę.
Jej pokój był ciemny, bardzo ciężko było cokolwiek zauważyć. Stało się to trudniejsze, kiedy poczuła czyjąś obecność patrzącą na nią, prosto w oczy. Zapaliła światło, ale nikogo tak nie było. Nikogo.
Na jej łóżku znajdowało się małe pudełko, było czarne i miało czerwoną koronkę na wierzchu. Kto to wysłał? I dlaczego?
Otworzyła ostrożnie pudełko, a w środku był mały, czerwony worek z notatką.
Palec. Palec Felix'a.
TAK WIEM, TO FANFIC JEST CHORE, ALE LUBIĘ TAKIE :)
W następnym rozdziale dowiecie się co tam u Justin'a :)
tweetujemy! #AnimalsPL
obserwujemy! > KLIK
komentujemy!
do następnego, pa!
W następnym rozdziale dowiecie się co tam u Justin'a :)
tweetujemy! #AnimalsPL
obserwujemy! > KLIK
komentujemy!
do następnego, pa!
Świetne, podoba mi sie <3
OdpowiedzUsuńHahaha <3
OdpowiedzUsuńPorąbane ... Ale wciągające :D
O cholera ;o tego się nie spodziewałam ;o daj szybko nowy! Mogłabyś odblokować anonima? Nie zawsze chce mi się logować przy komentowaniu ;)
OdpowiedzUsuńKiedy następny? <3
OdpowiedzUsuńJezu kocham to 💜💛💚💖💘💙❤💗💖💛💚💜💝💜💛💖💗💙
OdpowiedzUsuńDziewczyno kochana, co ty tu tłumaczysz o.O Myślałam, że czytałam już kiedyś chore fanfic, ale to jest 100x gorsze, fuj! Ale kto jest tym jej przesladowca, co teraz w ogole bedzie? Wiesz dobrze jak bardzo cie kocham i czekam na nastepny rozdział <3
OdpowiedzUsuńhttp://collision-fanfiction.blogspot.com/
Proszę o głosy: http://sonda.hanzo.pl/sondy,241637,P804.html
O nie....ale i tak bede czytać bo mi sie podoba <3
OdpowiedzUsuńOmg... To jest takie... Takie inne ale podobami się :O czekam nn ;)
OdpowiedzUsuńWoo, świetne serio :0 Lubie takie "kryminalne" wątki♡ Nie mogę się doczekać następnego :D
OdpowiedzUsuńO MATKO ! DFNBJFBDKJKFDAFSHBJ CZEKAM NA KOLEJNY !
OdpowiedzUsuńomg pierwszy raz czytam FF tego rodzaju i przyznam ze jest genialne xjskskxnwonxossisk /@melodiime
OdpowiedzUsuńBoskie *-*
OdpowiedzUsuńO Boze.! Czy tylko mi sie wydaje ze to Justin ja śledzi? *,*
OdpowiedzUsuńDawaj jak najszybciej następny rozdział ;D Justin taki Danger Bizmesmen ^^ (nie pytajcie skąd wiem) ;D
OdpowiedzUsuńO jezu, zajebisty rozdział! Czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńwłaśnie takiego opowiadania szukałam! dziewczyno to chyba cud ze to znalazłaś i stwierdziłaś ze bedziesz to tłumaczyć! jestem zachwycona i szczęśliwa fsdgadsjg ja na pewno będe czytać i juz czekam na kolejny!
OdpowiedzUsuńO cholera!
OdpowiedzUsuńChore ale boskie
Informuj mnie prosze @yeeahme
jedno słowo DAMNNN <3
OdpowiedzUsuńPopieprzone na tysiąc sposobów ! Ale jakże zajebiste ! :D ♥
OdpowiedzUsuńJej, trochę takie przerażające
OdpowiedzUsuńWow, zajebiste :D
OdpowiedzUsuńO Boże takie świetne ff. Takie inne. Mam nadzieję, że szybko dodasz kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńIDEALNE! TEZ TAKIE KOCHAM AHHAHAHA
OdpowiedzUsuńmogłabyś mnie informować?
@PALVMCCANN
Jej super, palec wyleciał hah xd
OdpowiedzUsuńI dobrze, że to fanfiction jest chore, uwielbiam takie.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny!