26.04.2015

Face to face [3]

Obserwowanie jej jak śpi rano było jednym z jego ulubionych hobby. Mógł nie spać całą noc tylko na nią patrzeć podczas, kiedy spokojnie spała i nie miała żadnego pojęcia, że ją obserwował, właśnie tam. Nawet nie dziesięć kroków od niej. Jeśli otworzyłaby oczy to krzyczałaby głośniej niż syrena. Mogłaby zemdleć i już nigdy się nie obudzić. Byłoby to spełnienie jej koszmaru. Nawet od tamtej nocy, pięć lat temu, miała koszmary, że ją tropił. Nie mogły one zniknąć, czasami mogła nie spać całą noc, aby tylko o nim nie śnić. O jego brudnych dłoniach, ciemnych oczach i idealnym ciele. Wciąż pamiętała ten dzień, jakby to było wczoraj. Wciąż czuła jego dłonie na swoim ciele, gardle i miejscu intymnym. Oh. Kochała sposób w jaki ją tam dotykał, magie, którą tworzył. Nie miałaby nic przeciwko poczuć ponownie kolczyk na jego penisie. Sposób w jaki uderzał o jej punkt G i zabierał ją do innego świata.
On również za tym tęsknił. Sposób w jaki jej skóra oddziaływała na jego palce. Sposób w jaki dostawała gęsiej skórki i jak ociekała potem tylko na jego dotyk. Tęsknił za jej zapachem, smakiem i czuciem jej soków. Musiał znów poczuć, jak zaciska się na nim. Musiał być w środku niej i poczuć jej ciepłą, śliską, mokrą pochwę.
Zerwał się z transu, gdy usłyszał jej jęki we śnie, wyglądało to jakby od kogoś uciekała. Odwróciła się, była teraz twarzą do niego, zrzuciła kołdrę i chwyciła się za szyję, skomląc cicho. On siedział na krześle, które znajdowało się w jej pokoju, obserwował ją ostrożnie próbując zrozumieć o czym śniła, co było w jej umyśle.
Ręce, które były na jej szyi zaczęły zjeżdżać w dół obejmując jej piersi i sprawiając, że jej sutki stały się twarde – prawie jak jego kutas. Pulsował i był twardy jak skała. Tym razem nie miała koszmaru, tylko dobry sen. Wiedział to, ponieważ leżała tam na swoim łóżku pojękując cicho i robiąc sobie dobrze. Wstał i usiadł na jej łóżku, na co poruszyła się lekko zabierając ręce ze swojego rdzenia, jęcząc.
Zachichotał i patrzył na nią w ciszy. Jej palce błyszczały od jej słodkich soków. Chciał poczuć ich smak i się w nich zatopić. Od miejsca w którym się znajdował mógł poczuć zapach jej pobudzenia, był to najcudowniejszy zapach, mógł czuć to przez całe dnie, a i tak nigdy nie miałby dość.
Rozszerzyła lekko nogi, wciąż go nie dotykając, po czym umieściła dłonie na swoim brzuchu masując go. Było to dla niego takie kuszące. Ta bardzo chciał jej posmakować.
Jęknęła, a następnie przeniosła dłonie zasłaniając i pieszcząc jej płeć. Poczuł się, jakby miał zaraz eksplodować. Uklęknął i bez dotykania przycisnął swój nos do jej stopy, wąchając ją, z kolei przesunął się do lewej, a potem do jej uda. Jej delikatna skóra była cała w gęsiej skórce. Po chwili przyłożył nos do jej krocza, na co zaskomlała. Oh, uwielbiał ten dźwięk.
Był już w stanie poczuć smak jej pobudzenia, było to tak świeże i tak jadalne. Później ujął piersi bawiąc się jej sutkami. Szczypiąc i czyniąc je twardymi. Teraz, jego usta były przyciśnięte do jej rdzenia, właśnie tam. Jęknęła głośno. Podarował jej mokry pocałunek i zauważył, że jej majtki były już mokre i poplamione od soków. Ciężko było mu kontrolować siebie oraz zwierzę, które się w nim znajdowało.
Kilka sekund później poczuł wibracje swojego telefonu, który ostrzegał że w ciągu dziesięciu minut Casatalia obudzi się i zacznie szykować się do pracy. Przewrócił oczami zaciskając szczękę, był zły na siebie za to, że nie zrobił tego wcześniej.
Wstał z łóżka spoglądając na nią. Jej twarz była zaczerwieniona i spocona. Nie martw się kochanie, następnym razem twoje soki będą spływać w dół mojej brody.


Obudziła się o 7:30, aby zrobić śniadanie dla siebie i Sam, ale czuła jakby było inaczej, jakby coś było nie tak. Zdjęła swój t-shirt i założyła bokserkę wraz z jakimiś krótkimi szortami.
Sam była już na nogach, co było dziwne. Zawsze spóźniała się do pracy, ale dzisiaj wstała sama.
-Już nie śpisz?- Castalia zmierzyła ją, podnosząc swoją prawą brew.
-Tak, nie mogłam spać,- westchnęła, po czym dodała, -Całą noc,- Castalia wiedziała, że Sam jest zła, gdy miała zero snu, była w złym humorze. Więc nic już nie powiedziała.
Śniadaniem był bekon, jajka z chlebem i sok pomarańczowy, typowe śniadanie. Sam nie tknęła swojego, po prostu ubrała się, wypiła wodę i wyszła do pracy. Posyłając Lii całusa, którego słodko złapała.
Castalia chwyciła talerz Sam i wyrzuciła jego zawartość do śmietnika, nienawidziła gdy robiła coś z całym swoim sercem, a ludzi w ogóle to nie obchodziło, po prostu uciekali i odwracali się do niej plecami.
Castalia udała się w drogę do łazienki, aby wziąć prysznic, gdy jej telefon zaczął szaleńczo dzwonić. Spojrzała na ID i zobaczyła, że to Monique. Nie była do końca w humorze, aby z kimkolwiek rozmawiać, a szczególnie nie z Monique.
-Dzień dobry,- przywitała się przewracając oczami. -Co jest?-
-Klient zadzwonił do mnie i powiedział, że chcę abyś pracowała dzisiaj jako jego sekretarka,- następnie dodała, -Powiedział, że śledził twoją pracę w innych firmach i naprawdę cię polubił,- Przerażające. -Więc, co o tym myślisz?-
Nie mogła odmówić, potrzebowała pieniędzy. Musiała zapłacić za czynsz i inne gówna. Pieniądze, które zarobiła w seks-klubie nie wystarczały jej, musiała również zapłacić za wodę i światło. Więc czemu nie?
-Pewnie,- odchrząknęła, -Kiedy, gdzie i o której,- Castalia nie cierpiała tracić czasu, lubiła przechodzić od razu do rzeczy.
-Dzisiaj o 8:30. I powiedział, że wyśle po ciebie samochód,- Luksusowo.
Lia spojrzała na swój zegarek i zauważyła, że była już 8:00, a ona nie była nawet gotowa. Wzięła prysznic i ubrała czarną spódniczkę, czarne buty i białą crop top'ową koszulę. Nałożyła jakąś czerwoną pomadkę i maskarę, po czym wysuszyła włosy.

Wybiła 8:25, kiedy ktoś ostro zapukał do drzwi. Był to wysoki mężczyzna, prawie łysy, z brązowymi oczami, prawdopodobnie miał czterdzieści lat. Był ubrany w garnitur z ciemno niebieskim krawatem.
-Pani Barelli?-
Skinęła i uśmiechnęła się sympatycznie do mężczyzny. -Jestem Jason i przyjechałem, aby zabrać cię do "Domu J'a", firmy mojego szefa,- uśmiechnął się uprzejmie, a potem dodał,- Mam nadzieję, że jest pani gotowa, Pani Barelli,-
-Mów do mnie Lia, nie pani Barelli,- a następnie dodała, -Proszę,- i uśmiechnęła się do niego.
Spojrzał na nią i zaśmiał się, -Spróbuję, Panno,-


Droga do firmy nie była zbyt długa, dotarli tam w cztery minuty. Jason otworzył drzwi i pokazał jej "Dom J'a". Był duży i wszędzie było pełno ludzi. Dziwne było to, że każda sekretarka była blondynką, nie było nawet jednej brunetki.
-Szef czeka za tobą w biurze,- powiedział Jason, pokazując mi drogę, otworzył czarne drzwi i dodał, -Wejdź,-
I w tym momencie weszła przez bramę do piekła.
-Tęskniłaś za mną, Castalia?-

ej nie wiem czemu ale zawsze mam takiego pecha ze jak zaczne tlumaczyc jakies ff to ta osoba przestaje je pisac........macie na razie jeden rozdział, nie wiem co dalej (polecacie moze jakies angielskie ff z justinem?)

a weakness nie uda mi się dzisiaj zaapdejtować, wybaczcie ale moje zagrożenie z ruska jest w tym momencie ważniejsze :/